11:51

Bohaterki wśród kobiet.


Stałam jak wryta. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Czułam się jakby cała maszyneria mojego dotychczasowego myślenia zmieniła bieg przez mały kołowrotek, który w tym momencie zaczął się kręcić w drugą stronę. Jakby ktoś zdjął ze mnie zaklęcie, które trzymało mnie w błędzie przez tyle lat.

"Wiem, że nie wyglądam jak modelka. Wiem, że mam cellulit, trochę większe uda i rozstępy na cyckach" , mówiła z dużą dozą pewności siebie i uśmiechem na ustach , " …ale życie jest za krótkie na jakieś odchudzanie i wyrzekanie się przyjemności. Uwielbiam próbować nowych potraw, jeść to na co i kiedy mam ochotę. I wiesz co ? Wydaje mi się, że wyglądam super i nie muszę się przejmować takimi pierdołami". Słowa mojej przyjaciółki wprawiły mnie w osłupienie. Pewnie dlatego, że nigdy wcześniej czegoś takiego nie usłyszałam. Do tej pory jedyne komentarze odnośnie ciała, które słyszałam od innych brzmiały: "Muszę przejść na dietę". "Jestem za gruba", "Wstydzę się iść na basen", "Nienawidzę swoich ud" i tym podobne. Na jakikolwiek komplement dotyczący ciała, większość moich koleżanek odpowiada "nieprawda" ( część pewnie po to, żeby usłyszeć więcej miłych słówek i dostać jeszcze więcej  potwierdzeń , ale niestety wiele z nich naprawdę tak źle myśli o sobie).

I rozumiem to. Sama nierzadko jestem jedną z tych zakompleksionych dziewczyn, które nie umieją przyjąć pochwały. Bo jest nam cholernie ciężko. Bo takie czasy, kultura, social media, złe relacje z ojcami i mężczyznami, szukanie własnej wartości na zewnątrz i chore wzorce piękna. To bardzo powszechne i wyniszczające. Czasem naprawdę trudno się nam dziwić, że głupiejemy i dajemy się wpędzić w jakiś owczy pęd i stajemy się (spójrzmy prawdzie w oczy) zwyczajnymi pustakami skupionymi na tym co widzi oko.

I to właśnie dlatego tak bardzo są nam potrzebne takie osoby jak ONA. Takie, które dają świadectwo pewności siebie i swojej kobiecości, które pokazują, że można inaczej, dają pozwolenie na normalność, której w głębi serca, każda zagubiona w dzisiejszym świecie osoba szuka. Są jak bohaterki , które ratują z sideł naszych pokręconych czasów, mówiąc: "Spójrz! to jest prawdziwa kobiecość. To coś więcej i głębiej. Coś co świat chcę zasłonić i stłamsić, ze strachu przed wielkimi rzeczami, które kobiety mogłyby czynić, gdyby to zrozumiały i porzuciły bezpodstawne kompleksy". 


I jeszcze jedna historia pewnej BOHATERKI: Pamiętam siebie jako małą dziewczynkę. Zawsze blada i z podkrążonymi, sinymi oczyma. I wylała się nie jedna łza pod tytułem "czemu wyglądam tak trupio w porównaniu do innych ". Pojechałam wtedy na rekolekcje letnie. I była tam ONA. Rudowłosa animatorka muzyczna, którą podziwiałam z całych sił, tak jak to mała dziewczynka potrafi podziwiać prawdziwą, dorosłą kobietę. Podobało mi się jak śpiewała i grała na gitarze, jak była pewna siebie i swobodna. Pewnego dnia jakiś chłopak , niewiele myśląc, rzucił do niej "Dlaczego masz takie sine wory pod oczami? Widać to na kilometr, jeszcze na tej bladej buzi. Czy to dlatego, że nie jesz mięsa czy masz tak od urodzenia". Zamarłam. Od razu pomyślała, sobie, że gdyby powiedział te słowa do mnie to wybuchnęłabym płaczem. Ona jednak spojrzała na niego z ogromną pewnością i odpowiedziała: " A ja je właśnie bardzo lubię. Podobają mi się. Nawet w lato nie opalam twarzy, bo chcę zostać taka oryginalna jak jestem. Myślę, że nie zmieniłabym tego w sobie nawet gdybym miała taką możliwość". Od tamtego dnia minęło jakieś 8 lat i nie było ani jednego dnia, żebym popatrzyła na moje podkrążone oczy z nienawiścią. Tak bardzo zmieniło mnie tamto doświadczenie.

Wszystko to piszę, aby pokazać Wam, jak bardzo nasz stosunek do samych siebie może przemieniać również innych. Jest wiele osób, które nie mają pojęcia, że w ogóle mogą dać sobie przyzwolenie na bycie piękną i zasługującą na miłość. Takich, które od zawsze były niedoceniane lub przebywały w towarzystwie samych zakompleksionych kobiet, myśląc, że to jedyny słuszny wzorzec postępowania. Nie wstydźmy się powiedzieć " jestem piękna", "nie potrzebuję diety"," jestem ważna i wystarczająca", nawet jeżeli prawie nikt wokół nas nie mówi o sobie w ten sposób. Bo jesteśmy wtedy iskierką nadziei dla innych , że to co normalne i zdrowe, czyli świadomość swojej kobiecej siły i samoakceptacja, jeszcze nie dały się całkiem wytępić i stłamsić temu co psute, fałszywe i przemijające.

1 komentarz:

Copyright © 2016 Lawendowe serce , Blogger